środa, 30 grudnia 2015

BILANS BIEGOWEGO ROKU :)

Koniec roku skłania do refleksji. Zastanawiałam się jak zacząć podsumowanie moich biegowych przygód. Bo przecież każde zawody i treningi to swego rodzaju przygoda, w której biorąc udział nie wiesz co Cię czeka. Nie chcę  się tutaj rozpisywać na temat wszystkich zawodów ,w których brałam udział. Byłoby tego zbyt dużo. Ale " powiem" o tych dla mnie najfajniejszych i takich mniej fajnych. Zawodami, które bardzo pozytywnie wspominam będzie na pewno Nocny Półmaraton we Wrocławiu. Nie dość,że zrobiłam życiówkę i zajęłam w swojej kategorii 2 miejsce to na trasie czekała mnie niespodzianka czyli moja ( ciężarna - na ostatnich nogach) córcia a na mecie syn Ech jak szybko biegłam do mety....Tak naprawdę to niemal wszystkie zawody przynosiły radość. Nawet te, które okazały się ciężkie jak np. Półmaraton w Poznaniu, po którym wylądowałam w punkcie ratowniczym. Taki miałam dzień, złe samopoczucie, niskie ciśnienie itp. Mimo to zrobiłam wtedy dobry czas. Bardzo miło wspominam wszystkie zawody lokalne szczególnie te w Ostrowie Wlkp. Chociażby z tej racji,że spotykam na nich stałą ekipę przemiłych biegaczy. Nie wystartowałam w zaplanowanym maratonie w Poznaniu. Przeziębienie pokrzyżowało mi plany. Bardzo to przeżyłam. W dniu biegu nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Zrozumie mnie ten kto był w podobnej sytuacji. Do końca myślałam ,że wezmę w nim udział, miałam odebrany nawet pakiet startowy ale zwyciężył rozsądek.
Uwielbiam zawody i rywalizacje. Uwielbiam spotkania z koleżankami i kolegami biegaczami. Uwielbiam atmosferę panującą na zawodach i fakt,że czujemy się wtedy wszyscy jedną wielką biegową  rodziną. Chcę nadal należeć do tej rodziny i realizować biegowe cele. A mam ich już trochę na nastepny rok. Zapisana już jestem na Orlen Maraton, na Nocny Półmaraton i na Wings For Life   w Poznaniu ( po raz 3). Myślę intensywnie o Koronie Maratonów i pewnie jesienią rozpocznę zmagania ( muszę ustalić strategię ). Dużo mam planów i mam nadzieję, ze zdrowie pozwoli mi bez przeszkód je realizować.Dobrego biegowego roku życzę sobie i wszystkim :)



środa, 9 grudnia 2015

Bieg Mikołajów - Wrocław

Mijajacy weekend  bogaty był w wydarzenia. A mianowicie odwiedziłam dzieci i wnusie. Wpadłam na Jarmark Bożonarodzeniowy a na zakończenie w niedzielę wzięłam udział w charytatywnym Biegu Mikołajów. Ponieważ  był to bieg dla chorych dzieci i po raz pierwszy odbył się we Wrocławiu - nie miałam związanych z nim ściśle okreslonych celów takich jak poprawienie czasu czy zrobienie życiówki. Z założenia chciałam  po prostu przebiec a tym samym definitywnie zakończyć sezon biegowy. Najdłuższy dystans jaki był do przebiegnięcia to nieco ponad 10 km. Czyli 5 okrążeń toru wyścigów konnych Partynice. Po odebraniu  pakietu startowego udałam się na miejsce startu gdzie zorganizowano krótką rozgrzewkę. Dopiero wtedy dotarło do mnie ,że pobiegnę po mokrej i śliskiej trawie. Trochę się przeraziłam. Zwykle biegam po asfalcie lub innej twardej nawierzchni a tu taka niespodzianka. Ale co tam- pomyślałam, kolejne biegowe doświadczenie.Piekna pogoda, słońce i dość wysoka temperatura zapowiadały fajny bieg i superzabawę. I tak w sumie by było gdyby nie to,że biegnąc wpatrzona byłam cały czas w trawę i ukryte w niej dołki, górki a nawet jakieś wykopane dziury.... To,  że nie skręciłam nogi to cud. Po pierwszym okrążeniu biegacze wydeptali ścieżkę, po której już łatwiej się biegło. Przed wyjazdem czytałam Regulamin biegu i wiedziałam,że jest do przebiegnięcia 5 okrążeń ( pełen dystans 10 km) i że wystarczy przebiec 1 by dostać medal. Kiedy rozpoczęłam czwarte okrążenie dostałam zaćmienia, Zapomniałam ile jeszcze trzeba przebiec ( efekt biegania w kółko). A pan biegnący przy mnie tylko utwierdził mnie w przekonaniu,ze to juz ostatnie okrązenie. Powiedział" dobrze,że to 4 i ostatnie okrążenie, tak fajnie się biegnie mając świadomość ostatniego kółka". No i tym sposobem na mecie zwolniłam. Kiedy założono mi na szyję medal dotarło do mnie ,że przebiegłam za mało. Ale nie było już sensu włączać się do gry....Najpierw byłam zła ale potem stwierdziłam,że cel i tak osiągnęłam. Mam natomiast parę uwag do organizatorów. Otóż powinni zapewnić biegaczom pomieszczenie gdzie można byłoby się spokojnie przebrać po biegu. To ważne. Trzeba zmienić szybko biegowe , mokre od potu rzeczy, żeby się nie przeziębić. Przebierałam się na trybunach, w zimnie i pod okiem kibiców. Druga uwaga dotyczy opłaty za bieg i pakietu. Uważam,że za mały procent od opłaty został przekazany dla dzieci. Pakiet kosztował 60 zł a tylko 1 złotówka za kilometr została przekazana dzieciom. To zbyt mało. Tym bardziej,że pakiet był skromny -czapka , woda i batonik. To pierwszy taki bieg we Wrocławiu dlatego mam nadzieję,że przyszłe edycje będą już lepiej zorganizowane.