środa, 9 grudnia 2015

Bieg Mikołajów - Wrocław

Mijajacy weekend  bogaty był w wydarzenia. A mianowicie odwiedziłam dzieci i wnusie. Wpadłam na Jarmark Bożonarodzeniowy a na zakończenie w niedzielę wzięłam udział w charytatywnym Biegu Mikołajów. Ponieważ  był to bieg dla chorych dzieci i po raz pierwszy odbył się we Wrocławiu - nie miałam związanych z nim ściśle okreslonych celów takich jak poprawienie czasu czy zrobienie życiówki. Z założenia chciałam  po prostu przebiec a tym samym definitywnie zakończyć sezon biegowy. Najdłuższy dystans jaki był do przebiegnięcia to nieco ponad 10 km. Czyli 5 okrążeń toru wyścigów konnych Partynice. Po odebraniu  pakietu startowego udałam się na miejsce startu gdzie zorganizowano krótką rozgrzewkę. Dopiero wtedy dotarło do mnie ,że pobiegnę po mokrej i śliskiej trawie. Trochę się przeraziłam. Zwykle biegam po asfalcie lub innej twardej nawierzchni a tu taka niespodzianka. Ale co tam- pomyślałam, kolejne biegowe doświadczenie.Piekna pogoda, słońce i dość wysoka temperatura zapowiadały fajny bieg i superzabawę. I tak w sumie by było gdyby nie to,że biegnąc wpatrzona byłam cały czas w trawę i ukryte w niej dołki, górki a nawet jakieś wykopane dziury.... To,  że nie skręciłam nogi to cud. Po pierwszym okrążeniu biegacze wydeptali ścieżkę, po której już łatwiej się biegło. Przed wyjazdem czytałam Regulamin biegu i wiedziałam,że jest do przebiegnięcia 5 okrążeń ( pełen dystans 10 km) i że wystarczy przebiec 1 by dostać medal. Kiedy rozpoczęłam czwarte okrążenie dostałam zaćmienia, Zapomniałam ile jeszcze trzeba przebiec ( efekt biegania w kółko). A pan biegnący przy mnie tylko utwierdził mnie w przekonaniu,ze to juz ostatnie okrązenie. Powiedział" dobrze,że to 4 i ostatnie okrążenie, tak fajnie się biegnie mając świadomość ostatniego kółka". No i tym sposobem na mecie zwolniłam. Kiedy założono mi na szyję medal dotarło do mnie ,że przebiegłam za mało. Ale nie było już sensu włączać się do gry....Najpierw byłam zła ale potem stwierdziłam,że cel i tak osiągnęłam. Mam natomiast parę uwag do organizatorów. Otóż powinni zapewnić biegaczom pomieszczenie gdzie można byłoby się spokojnie przebrać po biegu. To ważne. Trzeba zmienić szybko biegowe , mokre od potu rzeczy, żeby się nie przeziębić. Przebierałam się na trybunach, w zimnie i pod okiem kibiców. Druga uwaga dotyczy opłaty za bieg i pakietu. Uważam,że za mały procent od opłaty został przekazany dla dzieci. Pakiet kosztował 60 zł a tylko 1 złotówka za kilometr została przekazana dzieciom. To zbyt mało. Tym bardziej,że pakiet był skromny -czapka , woda i batonik. To pierwszy taki bieg we Wrocławiu dlatego mam nadzieję,że przyszłe edycje będą już lepiej zorganizowane.

2 komentarze:

  1. Gratuluję biegu w przyjemnej mikołajowej atmosferze :) Myślę, że i ja za rok się skuszę na jeden z mikołajowych biegów :)

    OdpowiedzUsuń